"Wesoły
Hanys to My"
Biwak
13RDH w Istebnej!
07 - 10.02.2006 odbył się szkoleniowy biwak młodszej części naszej
drużyny, przygotowany przez odkr. Sławomira Torbickiego i odkr. Patryka
Stabryło, oczywiście przy pomocy dh. Naczelnej i Drużynowego J
Biwak rozpoczął się
w SP 20 w Gotartowicach w godzinach rannych, gdzie odbywały się różniste
szkolenia, zabawy i zadania dla rekrutów. Pat i Sław byli juz tam bardzo,
bardzo wcześnie... Obiad przygotowany przez dh. Bogusię smakował wszystkim
(zupka i kluchy na parze) po prostu cymesik. Po obiedzie dalszy ciąg zajęć, a
wieczorem kominek. W roli głównej były drużynowy 13 DH, druh Grzegorz Dworok,
który opowiadał jak to było kiedyś w 13-nastce. Po kominku cisza nocna... a
starsi odprawa.
Tak upłynął pierwszy dzień...
Pobudka była zaplanowana na 5 rano, ale złe warunki pogodowe
obudziły niektórych kapaniem wody na nos... a mianowicie mieliśmy mała powódź
spowodowaną przez niesforny w tym roku hydrant. Czym prędzej zebraliśmy się i
wyruszyliśmy na PKP w Gotartowicach.
Po przybyciu do
Istebnej - Zaolzianki PKS-em z Wisły, usadowiliśmy się w świetlicy
Młodzieżowego Schroniska w Istebnej.
Uczestnicy z
opiekunami poszli robić "zwiad" a kadra poszła do kucharzenia i
myślenia nad Boonusem. Potem pójście na górkę na dupoloty, a wieczorem kolacja
i kominek, który poprzedził alarm mundurowy. Pożegnanie dnia i znów cisza
nocna, a starsi odprawa...
Atrakcją wieczoru
był przejazd "żygacza" do odgarniania śniegu. Dla nas "miastowych",
to było duże przeżycie.
Tak minął drugi dzień...
Rano pobudka,
śniadanko i wyprawa na Stecówkę. Hubert i Michał zostali kucharzyć (kręcić się
obok kobitek), a drużynka poszła po azymutach zwiedzać okolice. Po przypadkowym
dotarciu do kościółka którego tam niemiało być, stwierdziliśmy ze trzeba kupić
mapę. Wędrowaliśmy po tych ośnieżonych
górach szukając właściwej drogi. Po długich zmaganiach dotarliśmy do kościółka
na Stecówce w samo południe. Wtedy rozbrzmiał dzwon stojący tam, aż trzeba było
uszy zatykać... wspaniałe przeżycie. Po odwiedzinach w schronisku wyruszyliśmy
"do domu" gdzie czekał na nas "pyszny obiad". Po ciszy
poobiedniej odbyły się dalsze harce, kolacja, quiz i bardzo wzruszający, na
luzie kominek...pożegnanie dnia, cisza nocna a starsi odprawa ( wjazd pod
prysznice i "Ło ty
pierunie..."). Nie obyło się bez alarmu.
Wyruszyliśmy na bieg po beret. Zdobywali go w wielkim trudzie:
o szer. Marta Pawlas
o szer. Patryk Kluger
o szer. Olek Stajer
tym samym zakończyli swój okres próbny i są już pełnoprawnymi
członkami naszej drużyny.
Nadszedł juz
niestety koniec tego biwaku. Po pobudce mieliśmy czekać na PKS, ale jakoś tak
wyszło, że zabraliśmy się busem z harcerzami z Gdańska i Gdyni, którzy
stacjonowali niedaleko nas. No było ciasno i niezbyt wesoło, dojechaliśmy do
pewnego skrzyżowania tam wysiedliśmy na stacji paliw nawet nie wiem gdzie to
było :P. Oczywiście wygodni harcerze znaleźli kolejny transport PKS, którym
dojechaliśmy prawie na PKP. Po krótkim spacerku zza wzgórza wyłonił się pociąg
z napisem KATOWICE. Wbiliśmy się grzecznie do wagonu, a tam juz harcerskie
klimaty, aż do PKP Gotartowice.
I tak to było. Żyli długo
i szczęśliwie.
Biwak
relacjonował odkr. Sławek Torbicki