KĄTNO 2004

„POBUDKA, POBUDKA WSTAĆ!!!!” –
 usłyszało całe zgrupowanie naszego oboźnego i tak już zostało przez najbliższe 14 dni

„Hanuś! Co? Już na dworze świt.

Hanuś! No? Bety zbieraj z mig...

...raz pod wozem, raz na wozie sen,

o mój Boże dziwny jest ten dzień....

...Święty Boże nie pomoże,

Franuś - DOŚĆ TEGO DOŚĆ!...”

            Tą żartobliwą piosenką powitaliśmy kolejny dzień - i tak już zostało przez najbliższe 14 dni. Już tylko chwila zadumy nad gawędą powitania dnia – dla chętnych – i już można zająć się higieną i porządkami w namiotach. Obóz organizowany przez K.I. „POTOK” Z Bielska- Białej w Kątnie w woj. warmińsko – mazurskim. Na zgrupowaniu byliśmy wraz z obozami  z Bielska, Bytomia, Wrocławia, i Chrzanowa (ZHR). Kątno przywitało nas piękną pogodą, ciepłym uśmiechem kadry zgrupowania, łatanym sprzętem bazy Bytomia oraz harcerską atmosferą. Już na apelu oboźny melduje nas jako „MAFEKING” pojmowany jako miejsce gdzie się wszystko zaczęło, symbol zwycięstwa i pokonania własnych słabości. Za główny cel tegorocznego obozu uznaliśmy wprawienie się w pionierce obozowej. Udało nam się zbudować CAŁY obóz nie używając ani jednego gwoździa

Ciekawostką tej pionierki było budowanie warsztatów tkackich, na których z wysokiej trawy zastępy tkały maty wykorzystane do budowy obozowych krzesełek, a nawet powiem więcej – FOTELI Z OPARCIAMI J (zajęcia mimo obaw wypaliły naprawdę niesamowicie, począwszy od starych wyjadaczy obozowych, zakończywszy na biszkoptach - POLECAMY WSZYSTKIM). Zobacz zdjęcia >>>

            Na czas obozu zastępy przyjęły nazwy – zgodne ze wskazówkami BP – zwierząt zamieszkujących tamtejszy teren i tym sposobem na obozowych chustach pojawiły się własnoręcznie wykonane cienie poszczególnych zwierząt. Kadra obozu utworzyła zastęp „ ŻUKÓW ”. Te chronione „zwierzęta” towarzyszyły nam wszędzie, I NIC NIE MOŻNA BYŁO IM ZROBIĆ!!! Po apelu spacerek na posiłek. Pod płachtami stołówkowych namiotów rozlegały się głośne, żywe okrzyki obozów zachęcające do posiłku. Chwila moment i słychać było: „ JAK DOBRE BYŁO TO na na na na na na.... „ i wyruszamy na zajęcia nad jezioro Szeląg Wielki (strefa ciszy i I klasa czystości).  Zastępowi skrupulatnie przekazują wskazówki z porannej korespondencji otrzymanej od „ŻUKÓW” i przystępują do wykonywania zadań. Wszak trzeba wszystko wykonać BARDZO dokładnie aby na wieczornej radzie żuków otrzymać największą liczbę obozowych znaczków. Dni w zależności od zadań nosiły nazwę (dzień szuwarka, spidermana, komandosa.....). Po obiedzie „krótka” cisza, podwieczorek i dalszy ciąg zajęć. By lepiej się spało „obóz” zamienia się w poligon. Nie ma błotka? Trudno, zrobimy je sami J !!! Po budowie szałasu, czołganiu się, bieganiu    z plecakami, chodzeniu „kurczakiem” po linie, przejściu pola minowego..... świeżutcy             i pachnący oczywiście z piosenką na ustach idziemy na kolację!

         więcej zdjęć >>>

Tegoroczne obozowe ogniska prowadzone były przez samych harcerzy, którzy musieli dopasować gawędę do wcześniej otrzymanych tematów, dobrać piosenki i co chyba najważniejsze stworzyć odpowiedni klimat. OJJJ TRUDNA TO SZTUKA i nie wszystkim się to udawało.

Przygasa ognisko, otula je mgła

świerszcz na swych skrzypeczkach

nocny koncert gra.

A więc wszyscy razem zawtórujmy mu

DOBRANOC, DOBRANOC pogodnego snu...”

Jeszcze tylko króciutka gawęda na pożegnanie dnia (oczywiście dla chętnych), i już  wśród drzew słychać:

„...jaki był ten dzień, co darował co wziął,

czy mnie wyniósł pod niebo, czy rzucił na dno?

Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie,

Czy był tylko nadzieją na dobre i złe...”

 

CISZA NOCNA!!!! GASNĄ LATARKI, MILKNĄ ROZMOWY, OBÓZ ŚPI!!!!

Po tych „delikatnie wypowiedzianych” słowach oboźnego blaskiem pochodni rozświetlał się Krąg Rady Żuków, do którego wstęp mieli tylko zastępowi i same żuki. Tutaj w kręgu ognia odbywa się podsumowanie kończącego się dnia, zaczyna licytacja kolejnego. Zastępowi typują najsłabsze ogniwa i przekazują kronikę i na cztery strony świata ogłaszają:

Idzie noc, słońce już, zeszło z gór, zeszło z pól, zeszło z mórz

w cichym śnie, spocznij już. Bóg jest tuż!!! .........”

i na obozie czuwa już tylko warta...

 

PS.

Obóz to nie tylko takie zajęcia. Wyruszaliśmy także na wycieczki. Pierwsza to dwa spędzone w dawnej stolicy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Krzyżacy) czyli MALBORKU. Wzięliśmy udział w przedstawieniu „Światło i dźwięk”, zwiedziliśmy zamek wysoki, średni i niski. Druga to eskapada do Ostródy, gdzie statkiem przepłynęliśmy kanał Ostródzki. Atrakcją było pokonywanie różnicy poziomów między poszczególnymi jeziorami w śluzach a także kajaki, rowerki wodne itp.  Zobacz zdjęcia >>>